"Daj palec, a weźmie całą rękę" - tak można podsumować moją dzisiejszą rozkminę. Nie wiem czemu, ale ostatnimi czasy największe natchnienie mam smażąc kotlety. Śmieszy mnie to, ale prawie każdy ma jakieś swoje dziwne miejsce, w którym wena twórcza i przeróżne pomysły wyjątkowo intensywnie się pojawiają, jednak skupię się na tym, o czym myślałam robiąc te kotlety.
Zauważyłam, że cechą większości osób, w szczególności kobiet, jest coś jak zachłanność, ale to nie jest dosłownie to, o czym myślę.
Trochę trudno mi pojąć, dlaczego tak dużo kobiet chce wciąż więcej...Zobaczą, że komuś zależy, że ktoś się stara i robi wszystko, aby im dogodzić, a zamiast docenić, czy też dać coś z siebie, to przyzwyczaja się do "luksusu" i chcą więcej i więcej, aż w końcu oczekują niemożliwych rzeczy. Później okazuje się, że są one nierealne, zatem postanawiają szukać kolejnego naiwnego pana, który zacznie spełniać jej zachcianki.
Naprawdę próbuję to zrozumieć, zupełnie na marne. Nie potrafię wytłumaczyć sobie, dlaczego niektórzy mają takie olbrzymie trudności z docenieniem wysiłku innych ludzi. Dlaczego nie mogą podziękować za drobnostkę, uśmiechnąć się albo przytulić. DLACZEGO SPRAWIA TO TAKI PROBLEM? Aż miło pomyśleć co by było, gdyby co druga osoba byłaby w stanie w jakiś, chociaż symboliczny sposób, dać do zrozumienia, że jest wdzięczna za coś, co zrobił dla niej ktoś inny. Wszystko wyglądałoby inaczej, byłoby znacznie sympatyczniej. Nie zawaham się stwierdzić, że mnóstwo związków trwałoby do tej pory.
Uważam, że bardzo ważne jest, aby pokazać, że się docenia. Nie dość, że jest to niezwykle motywujące, to jest bardzo przyjemne. Każdy lubi być zauważonym, a co dopiero wyróżnionym. Zamiast oczekiwać nie wiadomo czego, można zrobić coś samemu, tak od siebie. Zwyczajnie. Tak myślę...